Doradca brytyjskiego rządu John Woodcock wzywa teraz do wprowadzenia „ograniczeń podobnych do Covid”, aby opanować ogólnokrajowe wybuchy przemocy.
Według niego „widzieli, że to nadchodzi”.
„Ograniczenia Covid” jako jedyne wyjście
Według doradcy rządu ds. przemocy politycznej, Johna Woodcocka, należy teraz nałożyć „ograniczenia podobne do Covid”, aby zwalczyć brutalne incydenty, które mają obecnie miejsce w całym kraju, jak donosi legitim.ch.
Profesor David Paton powiedział UnHerd, że „widzieliśmy, że to nadchodzi”, co brzmi następująco.
„Kiedy ostatni rząd nałożył drakońskie ograniczenia na prawo do zgromadzeń i demonstracji pod pretekstem powstrzymania rozprzestrzeniania się COVID-19, pojawiły się ostrzeżenia o precedensie, jaki może to stworzyć. Mianowicie, że podstawowe prawa obywatelskie mogą zostać unieważnione przez polityków bez pytania lub poważnego kwestionowania”.
Obawy te zaczynają okazywać się prorocze. John Woodcock, były poseł Partii Pracy i doradca rządu ds. przemocy politycznej, argumentował, że przywrócenie ograniczeń podobnych do Covid byłoby właściwą odpowiedzią na brutalne incydenty w całym kraju po przerażających wydarzeniach w Southport. W tym samym czasie premier Keir Starmer (Partia Pracy) zasugerował kroki, które doprowadzą do większej kontroli rządu nad informacjami online i rozszerzenia nadzoru rządowego poprzez rozpoznawanie twarzy.
Dodatkowy „nadzór online” przez rząd
Grupy zajmujące się swobodami obywatelskimi, takie jak Big Brother Watch, już wcześniej wyrażały zaniepokojenie wpływem takich propozycji na swobody obywatelskie. Istnieje jednak jeszcze bardziej fundamentalna zasada, która od pewnego czasu znajduje się pod ostrzałem i przyciąga znacznie mniej uwagi. Chodzi o to, że ustawodawca nigdy nie powinien decydować, przeciwko którym z tych przepisów obywatele mogą ostatecznie protestować.
Nie ma wątpliwości, że przemoc podczas publicznych protestów, zwłaszcza wobec policji, jest niewybaczalna, a ataki uczestników zamieszek na hotele dla imigrantów są również niepokojące. Jednak sugestia niektórych środowisk, że głównym problemem jest przemoc ze strony skrajnie prawicowych demonstrantów, jest tak samo naciągana, jak narracja głównego nurtu. W ostatnich latach dochodziło do gwałtownych protestów ekstremistów z całego spektrum politycznego. Obejmowały one grupy związane ze skrajną lewicą, islamem, antyrasizmem, Just Stop Oil i ruchem transpłciowym. Przy czym te ostatnie są niewątpliwie również częścią „lewicowego spektrum”.
Pokojowe demonstracje również zostały zakazane
Pomimo systematycznej agresji i przemocy wszystkich tych grup, politycy zdecydowali się zakazać protestów antyaborcyjnych, na przykład przed klinikami. Z drugiej strony protesty w Wielkiej Brytanii były całkowicie pokojowe i składały się głównie z chrześcijan modlących się po cichu i oferujących nieoceniające wsparcie kobietom w ciąży. Nie było gróźb pod adresem policji ani gwałtownych zamieszek.
Podobnie jak w przypadku protestów lockdown, rząd nie powinien mieć możliwości decydowania o tym, jakie protesty są dozwolone, a jakie nie. Rząd niewątpliwie stąpa tu po bardzo cienkiej linii, choć w przyszłości może nie być już „odwrotu”
***
NASZA MITTELEUROPA jest publikowana bez irytujących i zautomatyzowanych reklam wewnątrz artykułów, które czasami utrudniają czytanie. Jeśli to doceniasz, będziemy wdzięczni za wsparcie naszego projektu. Szczegóły dotyczące darowizn (PayPal lub przelew bankowy) tutaj: Details zu Spenden (PayPal oder Banküberweisung) hier.