“Ponad chmurami wolność musi być nieograniczona”: tak było kiedyś. Ponieważ Bruksela jest na twoim tropie nawet na wakacjach.
UE chce wiedzieć, kto lata i dokąd leci. W tym celu zdecydowała, że dane pasażerów będą automatycznie zbierane od wszystkich Europejczyków na lotniskach i przekazywane władzom UE. Oznacza to, że Twoje wakacyjne podróże będą teraz monitorowane z Brukseli.
Krytyka ze strony Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości
Wszystko oczywiście dla dobra Europejczyków. Według Rady UE celem jest lepsze zwalczanie terroryzmu i poważnej przestępczości. Innego zdania jest między innymi Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS). Trybunał skrytykował te środki nadzoru już w 2022 roku.
A jednak: Rada UE i negocjatorzy z Parlamentu Europejskiego obalili to i uzgodnili w piątek, że linie lotnicze powinny teraz
- nazwiska pasażerów,
- ich daty urodzenia
- ich narodowość,
- inne dane paszportowe oraz
- porty lotnicze odlotu i przylotu podróżnego
przekazywać organom UE przed i po każdym wylocie.
Przechowywanie danych
Szczegóły planu podróży i informacje o procesie rezerwacji będą przechowywane przez 48 godzin.
Musi to jeszcze zostna ać zatwierdzone przez Parlament Europejski i państwa członkowskie UE. Prawdopodobnie nastąpi to w większości krajów.
Taktyka salami: najpierw dla obywateli państw trzecich, teraz dla wszystkich
Austria wdrożyła dyrektywę UE przyjętą w 2016 r. w 2018 roku. Od tego czasu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych gromadzi dane dotyczące pasażerów podróżujących do Austrii z krajów spoza UE lub podróżujących z Austrii do kraju trzeciego.
W tym czasie opozycja krytykowała fakt, że ustawa zawierała upoważnienie dla Ministra Spraw Wewnętrznych do rozszerzenia zakresu stosowania na loty wewnątrz UE. Teraz stało się to nieaktualne: Bruksela chce danych i chce ich od wszystkich pasażerów, niezależnie od tego, czy są Europejczykami, czy spoza Europy.
Poważna ingerencja w prawa podstawowe i systematyczny nadzór
W trakcie dyskusji na temat ówczesnej dyrektywy UE, ETS orzekł, że powinna ona zostać ograniczona, ponieważ jest niezgodna z prawami podstawowymi. Dla ETS dyrektywa w tamtym czasie wiązała się z “niewątpliwie poważną ingerencją” w prawa podstawowe i “systematyczną inwigilacją”.
Kilka lat później: Bruksela nie jest zainteresowana. Nawet jeśli chodzi o jej własnych obywateli.
***
Autor zajmuje się islamem od prawie 30 lat. Ta książka, wydana wreszcie po raz pierwszy w Polsce, pokazuje islam w całej jego nieupiękrzonej rzeczywistości jako egzystencjalne zagrożenie dla wolności i demokracji na świecie. Jeden z czytelników napisał: „Jan Sobiesky – Austriak polskiego pochodzenia, pokazuje nam w swojej nowej książce, jakie niebezpieczeństwo na nas czyha: ´niebezpieczeństwo bycia podbitym przez wyznawców faszystowskiej ideologii o podłożu religijnym, która gardzi ludzką godnością – ISLAM – (a nie ´islamizm´)!´.”
Do zamówienia bezpośrednio w wydawnictwie: capitalbook.com.pl/pl/p/Upadek-Europy-Marian-Pilarski/5494